beczka beczka
333
BLOG

Koreańska Doktryna, a Polska

beczka beczka Polityka Obserwuj notkę 0

Czym jest doktryna Korei Południowej? To wiedzą tylko Koreańczycy. Ja ze swojej strony mogę, co najwyżej opisać jak ja to widzę. Przede wszystkim trzeba uświadomić, co to znaczy e-sport i jakie pieniądze tam siedzą. Ja tego też nie wiem, zresztą nie chcę wpierw wyszukiwać tych tabelek i potem ich tutaj wklejać. Wszystko przecież można znaleźć w sieci, jeśli interesują go dane liczbowe. Treść tej notki zresztą jest dosyć ogólna tak jak doktryna nie jest za bardzo czymś konkretnym, ale spróbuję to jakoś ogarnąć.

 

 

Mamy, więc tzw. e-sport. Są to po prostu zawody w grach. Jakich grach? Przede wszystkim multiplayer, czyli z możliwością grania wielu osób naraz. Są zawody na przykład w tzw. nawalankach(Street Fighter, MK), strzelankach, MOBA(np.Leauge of Legends) i innych. Podstawą jest jakaś organizacja, pieniądze(sponsorzy, producenci danej gry) i drużyny(tak, tak to też jest element systemu).

 

Z drużynami, jak ja to widzę, to jest tak, że pakuje się w nie forsę od sponsorów, organizacji i producentów danej gry, za te pieniądze wybiera się jakiś dobrych graczy. Kto to jest dobry gracz? To gracz przede wszystkim skuteczny, który jest w drużynie i wygrywa mistrzostwa. No i tutaj pojawiają się tzw. środowiska. To z nich wywodzą się najlepsi gracze, którzy walczą ze sobą w ramach mistrzostw sponsorowanych i ustalonych przez daną organizację, która się tym zajmuje.

 

I tak to się kręci. Stwarza się los perfectos z środowisk, których pojedynki transmituje się poprzez sieć, do tego dochodzi pop, a to nabija oglądalność i reklamuje daną grę, w której rozgrywane są mistrzostwa. Jak również sponsorzy, którzy mogą sprzedawać swoje markowe hot dogi i je promować, tak jak np. przed meczami piłki nożnej. Do tego jeszcze na koniec może się zdarzyć, że przyjdzie producent danej gry i mówi do publiczności:

 

-Ty też możesz być los perfektos, jeśli zagrasz i będziesz w tym dobry

 

To tyle odnośnie wstępu, teraz do meritum, czyli gdzie tutaj ukryta jest jakaś doktryna?

W e-sporcie są różne gry, ale te największe, najbardziej popularne, z jak największymi nagrodami są zdominowane przez jeden naród-Koreę Południową. Koreańczycy zresztą są jedynym krajem, który z e-sportu uczynił sport narodowy. Tam grają nawet żołnierze, mają swoją drużynę reprezentacyjną, która normalnie bierze udział w eliminacjach do turniejów gier. W szkołach są kluby zajmujące się rozgrywkami w gry. Nie jest też bez znaczenia fakt, że wiele koncernów i korporacji, które produkują elektronikę pochodzi właśnie z Korei. Jeśli więc pomyślę o najlepszych graczach-od razu myślę o Korei. Nie USA, nie o Europie, nawet nie o Chinach(które teoretycznie powinny być najlepsze), ale właśnie o Korei Południowej. Dzięki temu, że są najlepsi, mamy do czynienia z sytuacją, kiedy inne drużyny spoza tego kraju, po prostu kupują właśnie Koreańczyków do swoich drużyn w imię lepszej skuteczności. A więc jest eksport kultury po za granice kraju. W dodatku ci gracze grając w drużynach spoza Korei odnoszą sukcesy. Ta sława stała się wręcz emblematem tego kraju. Dzięki tej sławie ich kultura rozwija się, np. coraz więcej jest koreańskich komiksów na rynku zdominowanym dotychczas przez japończyków(tak samo jak zresztą w elektronice). No i oczywiście ich doktryna-kraj najlepszych graczy na świecie-jest powszechna, bo graczem może być każdy, każdy ma szansę; no i ma bardzo pozytywny przekaz pop. Zachód w pewnym sensie widzi w nich swoich sojuszników.

 

Czy taka doktryna ma jakąkolwiek szansę w Polsce, która nie ma żadnej doktryny? Nie, nie ma. Powodem jest to, że my nie jesteśmy poganami. Mamy zupełnie inne wzorce kulturowe i społeczne. Nigdy nie będziemy w stanie uznać gry za coś poważnego na poziomie doktryny bo jest to dla nas niemożliwe. Gry to jest zabawa, to jest rozrywka, jakaś forma przyjemności, ale w naszej sytuacji nigdy nie będzie czymś więcej. Czy to źle? Ależ skąd! Każdy z nas jest powołany do czegoś innego. Nie powiemy o sobie "Jestem człowiekiem dużej dumy, nie znoszę porażek", a raczej "Naucz się przegrywać". Tam brak akceptacji porażki to zaleta, a u nas oznaka pewnej niedojżałości emocjonalnej. Dla tego u nas należy szukać innej doktryny.

beczka
O mnie beczka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka