Dopalacze ostatnio robią furorę. Media prześcigają się w doniesieniach o kolejnych zatruciach, a ja nie mogę oprzeć się wrażeniu, że te wydarzenia nie są niczym innym jak kontynuacją wydarzeń sprzed kilku lat, ale o przeciwnym wektorze. No bo to nie jest przecież tak, że były sobie dopalacze(legalne do kupienia), potem nagle ludzie zaczęli się tymi dopalaczami truć, więc państwo postanowiło ingerować po czym stworzono spec ustawę, która rozwiązała większość problemów, aż tu nagle okazało się, że jest nieskuteczna.
Uważam od pewnego momentu w życiu, że albo otaczają nas partacze, albo ktoś, lub grupa ludzi bardzo się stara, aby rzeczywistość wyglądała tak jak wygląda-czyli niepoważnie. Innymi słowy albo mamy jakiś dziwny splot okoliczności, albo to jest taki plan, no i ja przychylam się właśnie do tej drugiej opcji. Nie wnikam przy tym czyj to plan, oraz gdzie płyną strumyczki z mamoną, ale bez wątpienia przychylam się opcji, że to tak ma być. Musi być bałagan, problem musi zostać rozwiązany na jakiś czas w mediach, baba ma zawinić, dziad być oskarżony, powieszona koza.
Wszystko po to, żeby...no właśnie. W jakim celu? Dlaczego polskie dzieci mają się truć i dlaczego nie da się złapać winnych, dlaczego mamy wciąż słuchać deklinacji słowa dopalacz, no i w końcu czemu przeciwko narkotykowej mafii stosuje się niesprawdzone, eksperymentalne i nieskuteczne rozwiązania.
Problem o którym słyszymy wcale nie zniknął, ale żył sobie w luce prawnej, jaką mu stworzono. Z moich źródeł wiem, że chodzi tylko i wyłącznie o odstrzał PO. Tak samo jak wtedy chodziło o to by im przysporzyć poparcia, tak teraz, niewykluczone, że ci sami ludzie, (przypominam takie fajne słowo System), postanowili ich skompromitować. Ja oczywiście mogę jedynie się zastanawiać czym PO, im się narazili. Wszystko wskazuje, że jak przewidział Krzysztof Osiejuk już dawno temu, szykuje się samodzielne przejęcie władzy przez opozycję.
